Ogłoszony 14 lipca 2021 r. przez Komisję Europejską pakiet legislacyjny „Fit for 55” będący w istocie największą w historii UE reformę klimatyczno-energetyczną, ma umożliwić zredukowanie do 2030 roku emisji CO2 o co najmniej 55 proc. w stosunku do roku 1990. Zmiany jednak oznaczają koszty, które odczują zwykli obywatele korzystający z ciepła sieciowego. Szacuje się, że w ciągu 10 lat na transformacje sektora ciepłowniczego trzeba będzie wydać około 100 mld zł.
KE nie uwzględnia specyfiki ciepła systemowego
Polska posiada unikalny w skali UE system ciepłowniczy który nie został jednak uwzględniony w nowych kalkulacjach unijnych. Sektor ciepłowniczy tworzy około 400 przedsiębiorstw które operują kilkoma tysiącami źródeł ciepła i przesyłają je przez sieci ciepłownicze o długości ponad 21 tys. km walnie przyczyniając się do eliminacji tzw. niskiej emisji. Lokale około 42 proc. Polaków ogrzewane są ciepłem sieciowym.
Niestety w myśl dyrektywy o efektywności energetycznej ponad 80 proc. systemów ciepłowniczych, szczególnie tych małych jest nieefektywne (efektywny system to taki, w którym co najmniej 50 proc. ciepła pochodzi z odnawialnych źródeł albo ciepła odpadowego bądź 75 proc. ciepła z kogeneracji lub w co najmniej 50 proc. wykorzystuje się połączenie takiej energii i ciepła). Co oznacza, że nie mają możliwości pozyskania wsparcia ze środków publicznych. Nie mogą ubiegać się o wsparcie w postaci dotacji lub nisko oprocentowanej pożyczki. Dlatego systemy te będą musiały sprostać wyzwaniom rynkowym i regulacyjnym angażując jedynie środki własne. W efekcie inwestycje będą finansowane praktycznie wyłącznie przez odbiorców ciepła.
Co gorsza stabilna i efektywna praca dużych systemów ciepłowniczych zwłaszcza jeżeli mają być one wsparte przez OZE czyli źródła pogodowo zależne musi opierać się o gazowe instalację kogeneracyjne. Tymczasem Komisja Europejska nie akceptuje gazu jako paliwa przejściowego, stąd z Funduszu Modernizacyjnego który ma dysponować około 20 mld zł nie będzie można sfinansować od roku 2024 inwestycji w gazowe źródła kogeneracyjne. Mówi się również o zmianie definicji efektywnego systemu ciepłowniczego oraz zaostrzeniu kryteriów wysokosprawnej kogeneracji (w zakresie jednostkowego wskaźnika emisji CO2 na wyśrubowanym poziomie 270 g CO2/kWh). Proponowane zmiany w przepisach od 2026 roku wykluczają wysokosprawną kogenerację z kryteriów pozwalających na przyznanie i utrzymanie statusu efektywnego systemu ciepłowniczego. Warto podkreślić, że ceny ciepła ze źródeł wytwarzających ciepło w kogeneracji są zdecydowanie niższe niż ceny ciepła ze źródeł pozostałych średnio o ponad 22 proc.
Ceny uprawnień do emisji wywindują ceny ciepła
W roku 2014 roku za uprawnienia do emisji CO2 (EUA) płacono 5 euro za tonę, dziś na początku września 2021 roku kosztują one 61 euro za tonę. Natomiast Komisja Europejska szacuje, że cena emisji CO2 w 2030 roku może wynieść około 85 euro za tonę ale niektóre analizy mówią już o 120 euro.
Rosnące lawinowo koszty uprawnień do emisji CO2 drastycznie pogorszyły kondycję finansową sektora ciepłowniczego. Biorąc pod uwagę, że KE zamierza ograniczyć ilość przyznawanych darmowych EUA sytuacja ta ulegnie jeszcze pogorszeniu. Poza tym zapowiedziano przyśpieszenie wycofywania z obiegu uprawnień EUA z dotychczasowych 2,2% do 4,2% rocznie. Co więcej, zreformowany ma zostać mechanizm rezerwy stabilizacyjnej (MSR), który także wpływa na podaż uprawnień. Innymi słowy będzie coraz mniej uprawnień w obiegu a ceny ich będą stale rosły. Średnia cena od maja 2021 roku przekracza 50 euro za tonę CO2. Samo PGE w 2020 roku kiedy jeszcze ten wzrost nie była tak dotkliwy zapłaciła za uprawnienia do emisji 6,2 mld zł, Enea 1,1 mld zł. Już teraz działania spekulacyjne windują ceny na rynku uprawnień EU ETS, gdzie działa ponad 200 instytucji finansowych. Dzieje się tak ponieważ zgodnie z dyrektywą w sprawie rynków instrumentów finansowych (MiFID II) uprawnienia do emisji w ramach EU ETS uznaje się za papiery wartościowe. Od początku roku mamy więcej kupujących niż sprzedających którzy rywalizują o zakup uprawnień.
Wzrost cen wspierają również wypowiedzi wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej odpowiedzialnego za politykę klimatycznej Fransa Timmermansa który publicznie wypowiada się na temat cen uprawnień domagając się ich wzrostu do ponad 50 euro za tonę CO2. W tym roku rynek testował już ceny na poziomie 70 euro za tonę. PGE szacuje, że wzrost cen emisji o 10 proc. oznacza dla koncernu stratę rzędu prawie 700 mln zł. Grupa szacuje, że koszty opłacania uprawnień do emisji CO2 mogą sięgnąć 40 mld euro przy obecnych rosnących cenach.
Tymczasem ceny ciepła w Polsce należą do jednych z najniższych w UE ale koszt ogrzewania stanowi największy udział w wydatkach mniej zamożnych Polaków. Ubóstwo energetyczne dotyczy około 1,3 mln (10%) gospodarstw domowych w Polsce i po implementacji pakietu „Fit for 55” należy się spodziewać, że będzie ich jeszcze więcej.
W 2030 roku 40 proc. energii ma być produkowanych przez OZE
Zazielenienie ciepłownictwa wymaga gigantycznych środków finansowych. Jak się ocenia implementacja dyrektywy RED II o promowaniu energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii oznacza konieczność stworzenia około 3-4 tys. MW źródeł ciepła OZE w ciągu 10 lat co ma kosztować 10-15 mld zł.
Wzrost cen ciepła spowodowany implementacją prawa unijnego nie może zaskoczyć odbiorców którzy muszą sobie zdać sprawę, że członkostwo w UE jest również obarczone kosztami po ich stronie. Dlatego powinno się z jednej strony w ramach funduszy pomocowych UE oraz krajowych umożliwić jak najszersze rozszerzenie grona beneficjentów sektora ciepłowniczego aby mógł on sfinansować transformację, a z drugiej strony przygotować programy osłonowe dla najbiedniejszych odbiorców ciepła. Klienci nie mogą być zaskoczeni podwyżkami, należy ich rzetelnie poinformować dlaczego wkrótce wzrosną koszty ciepła. Dotychczas Polska była beneficjentem różnego rodzaju unijnych środków pomocowych. Czas ten się kończy. UE zmienia się, a przyjęty przez Brukselę kurs na dekarbonizację unijnej gospodarki czy nam się to podoba czy nie swoimi kosztami dotknie każdego obywatela UE. W przypadku ciepłownictwa i energetyki biorąc pod uwagę nasz miks paliwowy będzie to bardzo bolesne dla odbiorcy ostatecznego czyli przysłowiowego Kowalskiego. Pakiet legislacyjny „Fit for 55” zacznie obowiązywać za 2-3 lata. Przed nami negocjacje w Parlamencie Europejskim oraz z krajami członkowskimi. Jest jeszcze czas żeby zbudować koalicję z innymi państwami UE aby złagodzić jego skutki.
Najpierw jednak powinno się stworzyć w ramach rządu jeden ośrodek koordynujący działania związane z negocjacjami pakietu „Fit for 55” bo jak na razie kwestią tą zajmuje się niezależnie kilka ośrodków decyzyjnych.
Autor: dr Tomasz Szulc